Skutkiem pandemii koronawirusa jest wzrost zapadalności na zaburzenia psychiczne na świecie. Jednym z wielu czynników odpowiedzialnych za to jest wymuszona przez wprowadzone regulacje prawne izolacja, jak też związany z nią przewlekły stres. Konieczność przeniesienia pracy do domu (tzw. pracy zdalnej) w dużym stopniu ograniczyła kontakty międzyludzkie. Dodatkowo wpłynęła na znaczne mniejszą aktywność ruchową i kontakt z przyrodą. A jest to bardzo istotnym czynnikiem, mającym wpływ na nasz dobrostan psychiczny.
Jest jeszcze jeden aspekt. W momencie zagrożenia wirusem wybija się komunikat, by zachować szczególną ostrożność. By trzymać dystans, gdyż każdy człowiek może być źródłem (nawet bezobjawowym) zakażenia. Wzmacnia to fobię do innych osób i obawy przed spotkaniami, bezpośrednim witaniem się, rozmowami.
W minionych kilkunastu latach wiele naszej aktywności przeszło i tak do sieci. Skoncentrowaliśmy się na pracy, na karierze. Niestety kosztem relacji i kosztem wspólnoty rodzinnej. Brak jest zdrowego balansu pracy, kariery i życia osobistego, rodzinnego, czyli work-life balance. A pandemia jeszcze to nasiliła.
Podczas długiej izolacji występuje u osób podniesienie poziomu markerów stanu zapalanego w organizmie. A długotrwałe jego utrzymywanie może prowadzić do wielu schorzeń jak udar mózgu, niedokrwistość serca, zaburzenia funkcji poznawczych, stanów lękowych czy depresji. [2]
To, jeśli chodzi o dorosłych. A jak to się ma w odniesieniu do dzieci i młodzieży? O skali problemu niech świadczy fakt, iż w okresie pandemii pracownicy dziecięcego telefonu zaufania prowadzonego przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę odebrali ponad 1 mln 300 tys. telefonów.
Pandemia wpłynęła ona negatywnie na trzy filary funkcjonowania dzieci i młodzieży. Zachwiała systemem rodzinnym (dezorganizacja życia i obawa o przyszłość, nasilenie patologii w rodzinach). Drugi zachwianym filarem jest kontekst rówieśniczy. Początkowa fascynacja nauką online przygasła. Pokazuje teraz samotność dzieci, które nie mają łatwości w nawiązywaniu relacji. Trzeci wymiar to wymiar edukacyjny. Długotrwałość okresu lockdownu spowodował, że młodsze dzieci nie mają spotkań z pedagogiem, nie mają zajęć wyrównawczych.
Pierwszym ogniwem pomocy dla uczniów w szkole są nauczyciele. Jakość pomocy psychologiczno-pedagogicznej zależy głównie od nauczycieli. Niestety nauczyciele sami nie otrzymują jakiegokolwiek wsparcia psychologicznego. Co najwyżej jest to tylko samopomoc, czyli rozmowa z koleżanką czy kolegą.
Pojawiają się od dłuższego czasu pytania dzieci: po co? Po co się uczyć, po co się starać, jeśli nie wiemy co będzie. Nadzieja powrotów do szkoły i przedłużanie zamknięcia szkół wpływa bardzo destrukcyjnie. To, co pojawia się teraz częściej, to objawy depresji. Mimo że same dzieci nie muszą być w depresji. Te temat zostały poruszone podczas debaty o konsekwencji pandemii na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży [3]
Największą zmianą dla dzieci i młodzieży było właśnie zamknięcie szkół oraz równoczesne ograniczenie kontaktów bezpośrednich twarzą w twarz. Ta zmiana ciągnie się miesiącami. W Stanach Zjednoczonych zastosowano inny model. W USA 75 proc. dzieci ma nauczanie hybrydowe oraz normalne w klasach, czyli twarzą w twarz. Amerykanie odpowiedzieli sobie na najważniejszy priorytet społeczny. Chodzi o psychiczny rozwój dzieci. Chodzi o to, że do prawidłowego rozwoju dzieci potrzebna jest interakcja z innymi rówieśnikami.
Nie wiemy na razie nic o długotrwałych efektach tej izolacji. Wiemy o efektach krótkoterminowych, czyli o wzroście liczby zaburzeń i zachorowań depresyjnych, lękowych. Najgorsze przed nami. To co będzie miało wpływ na dzieci na lata, to życie w warunkach przewlekłego stresu. Przewlekły stres odciska piętno na życie w wieku 50, 70 lat. Łącznie z tym, że skraca okres życia.
Co możemy zrobić, jeśli jesteśmy psychologami, psychoterapeutami?Pomóżmy nauczycielom i uczniom. Weźmy udział w lekcjach wychowawczych. Porozmawiajmy o emocjach, o lękach. To bardzo ważne, by dzieci o tym rozmawiały.
Co możemy zrobić my jako rodzice? Przede wszystkim codzienna rozmowa z dzieckiem. Rozmawiajmy o jego problemach, o emocjach – wystarczy codziennie 5 minut (niezbędne minimum). Pytajmy co było radosne, trudne a co smutne. Ale bez komentowania i bez komentarza. A zobaczymy, jak dzieci będą powoli wracały do równowagi.
Na koniec słowo dla nauczycieli. Wiele jest w Waszych rękach, wiele zleży od Was. Oto dziewięć punktów Tomasza Bilickiego, terapeuty, certyfikowanego interwenta kryzysowego CISM [3]:
- Prowadząc lekcję online i tak możesz budować relację.
- Zapewnij uczniom komfort i rozmawiaj o emocjach, o uczuciach.
- Stwórz listę pozytywnych rzeczy związanych z powrotem do szkoły.
- Nie zaczynaj od realizacji podstawy programowej. Ważniejsze jest stworzenie gruntu. Porozmawiaj o ich uczuciach, lękach.
- Zapewniaj uczniów o tym, że nie będą rozliczani z pracy online (wyłączone mikrofony i kamery, spóźnianie się itp)
- Zapewnij klasie zajęcia integracyjne. To już nie ta sama klasa.
- Spotkaj się z rodzicami na herbatce i ciasteczku, byśmy sobie powiedzieli o własnych słabościach i trudnościach.
- Być może częściowo wrócić do zajęć online, ale dla tych którzy mają lęki zabezpiecz zajęcia online.
- Jeśli to możliwe w sierpniu przed powrotem do szkoły weź udział w treningu umiejętności społecznych. Na prawdę to się przyda.
Źródła:
[1] zobacz więcej: Warto rozmawiać: https://vod.tvp.pl/video/warto-rozmawiac,12042021,52921563 [dostęp 15.04.2021]
[2] https://pulsmedycyny.pl/skutki-pandemii-koronawirusa-przewlekly-stres-uderza-nie-tylko-w-psychike-988566 [dostęp 15.04.2021]
[3] obejrzyj zapis debaty: Konsekwencje pandemii COVID 19 dla zdrowia psychicznego oraz edukacji dzieci i młodzieży: https://www.youtube.com/watch?v=lfiPEECV8-M [dostęp 15.04.2021]
fotografie własne oraz ze strony pixabay